Biografia
Kompozycje
Recenzje
Płyty
Mp3
video
Foto-Album
Kontakt




Odeszła poetka. Małgorzata Szułczyńska (1957 - 2003)
Kalendarz Bydgoski, 2005r.


Małgorzata Szułczyńska zmarła 12 grudnia 2003 roku w wieku 46 lat. Niemal do ostatnich dni brała czynny udział w życiu kulturalnym naszego miasta. Jako rodowita bydgoszczanka znała tutejsze środowisko jak mało kto. Wydała tomiki poezji: "Gra w kości" , "Rękojeść róży" , "Lustra" , "Według Abelarda", "Wpisani w biel" , "Rozmowy z Madonną" oraz "Aether". W Polsce stało się o niej głośno, gdy wydała biografię Haliny Poświatowskiej. Współredagowała Bydgoski Informator Kulturalny, od początku towarzyszyła powstaniu Instytutu Wydawniczego "Świadectwo", była członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.


    A tu ulica
    nie, tu aleja
    i przestrzeń na przykład grudniowa
    trzeba przejść na drugą stronę
    zostawić w tyle rząd świateł
    skręcających

    może do punktu wyjścia
    może ku rajskiemu jabłku nadziei,
    że nic się nie stanie
    może ku -
    właśnie, niech ktoś wreszcie mi powie
    czy szron barbarzyństwa
    wyznaczy podróż w nieznane?
            "Aether" 2001


Małgosia Szułczyńska - poetka, pisarka ale chyba przede wszystkim Przyjaciel, jeden z niewielu, bardzo, bardzo bliski. To taki moment, kiedy śmierci nie przyjmuje się jeszcze do wiadomości. Wydaje się, że kiedy jutro podjadę na tę uliczkę, przy której stoi dom Małgosi i Jarka Szułczyńskich Małgosia pojawi się w drzwiach, uśmiechnięta jak zawsze.

Nasza przyjaźń trwała kilkanaście lat, chociaż mam wrażenie jakby trwała całe życie. To taki rodzaj porozumienia ponad słowami, chociaż to właśnie Słowo było dla Małgosi tak znaczące.

Pracowaliśmy ze sobą kilkakrotnie. Myślę, że za mało w stosunku do tego, ile moglibyśmy razem zrobić. Ale za każdym razem, kiedy przychodziło nam sprowadzić do jakiejś wspólnej wartości słowo Małgosi i moją muzykę, okazywało się, że niepotrzebne są nam wyjaśnienia. Właściwie wystarczyło wziąć tekst do ręki, popatrzeć Jej w oczy i wszystko było wiadomo.

Mam wrażenie, ogromną siłę, którą wyczuwało się po prostu od Małgosi - Ona zupełnie jej nie manifestowała, nie musiała jej manifestować - czerpała z kilku źródeł. Z pewnością była to wiara ale przecież również dom. Dom, który razem z Jarkiem stworzyli w każdym miejscu w którym zamieszkali. Pamiętam ich mieszkanie na Śląskiej w starej kamienicy i dom na Chłopskiej, który Małgosia tak pieczołowicie przyozdabiała różnymi drobiazgami i czuwała nad jego atmosferą. Atmosfera to trochę za mało znaczące słowo, gdybyśmy chcieli określić nastrój, który tam panował, który tam panuje, bo myślę, że Małgosia jest cały czas z nami. Tak to czuję i tak to odbieram - myślę, że to się nigdy nie zmieni. Ten dom był przesiąknięty ciepłem, które trudno tak do końca określić. To taki rodzaj skomplikowania, splątania nawet pewnego, intelektualnego, myślowego ale w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu. W takim, które skłania nas i zmusza wręcz do zastanowienia się każdego dnia nad tym jak żyjemy i dlaczego.

Ksiądz Mariusz, jeden z przyjaciół Małgosi, podczas ceremonii pogrzebowej powiedział, że Małgosia była tak głębokim człowiekiem, że bardzo trudno mówi się o takich ludziach. Oczywiście - miała trudny charakter. Dla niektórych ludzi potrafiła być obcesowa, dla nas- przyjaciół również potrafiła być szorstka, chociaż ci, którzy Ją znali, doskonale zdawali sobie sprawę, że ta szorstkość przykrywa tylko ogromną wrażliwość i ogromny potencjał twórczy, intelektualny. Po prostu wielkiego Człowieka.

Moje ostatnie spotkanie z Małgosią było czymś z rodzaju przeżyć metafizycznych, czymś zupełnie wyjątkowym. Naprawdę miałem wrażenie, że siła ducha i intelekt Małgosi górowały nad schorowanym ciałem. Potrafiła, przy wszystkich ograniczeniach, które narzuciła Jej choroba, wznieść się ponad wszystko. W tekstach, które pisała w tym ostatnim okresie, tych nad którymi pracowaliśmy razem, a także w zwykłych, codziennych, ludzkich sytuacjach, w tych najtrudniejszych chyba momentach Jej życia, już w ostatnich tygodniach kiedy dzwoniliśmy do siebie, kiedy rozmawialiśmy, był to po prostu wielki, wielki Człowiek w drobnym, schorowanym już ostatnio ciele.

Na ile będzie nam Małgosi brakować? W obu miejscach gdzie mieszkam w tej chwili, jedną z głównych półek zajmują tomiki Małgosi. Tu, myślę, że należałoby wspomnieć, że jako środowisko głownie bydgoskie kojarzymy Małgosię z Jej tomikami poetyckimi, bardzo kobiecymi, bardzo ciepłymi. Ale pamiętajmy, że Małgosia napisała najbardziej chyba cały czas, mimo, że pojawiło się kilka innych tego rodzaju publikacji, czytaną i najciekawszą moim zdaniem biografię Haliny Poświatowskiej pt. Nie popełniłam zdrady... Małgosia pisała tę książkę sześć lat i mam wrażenie, że udało Jej się to, co bardzo rzadko udaje się pisarzom sięgającym po biografie. Ta książka jest w nieprawdopodobny sposób podparta pracą faktograficzną. Jest tam ogromna ilość dokumentów i źródeł, do których dotarcie zajęło Małgosi mnóstwo czasu, a jednocześnie czyta się to lekko i szybko, w niezauważalny dla czytelnika sposób przyswajając sobie ogromną ilość szczegółów z życia Haliny Poświatowskiej. Pamiętajmy więc Małgosię również jako autorkę bardzo sprawnie, bardzo rzetelnie i bardzo ciekawie napisanej książki. To była po prostu część warsztatu Małgosi, warsztatu, który pozwalał Jej na poruszanie się w bardzo różnych gatunkach.

Wspominałem o domu Małgosi i Jarka, o atmosferze, o kominku, należałoby również wspomnieć o słabości Małgosi do ognia. Ogień w jakiś sposób odwzorowuje Jej sposób życia. Chcę przez to powiedzieć, że Małgosia nie znosiła stanów pośrednich. Jeśli brała się za coś, to robiła to całym sercem, z całym zaangażowaniem i do końca, tak bardzo jak tylko można było. Tak było z Jej pisaniem, pracą nad programami telewizyjnymi, tak było również z kolejną sprawą o której chciałbym wspomnieć. W wielu sytuacjach, na wielu zakrętach mojego życia Małgosia była dla mnie podporą i oparciem. Służyła mi radą - mam nadzieję, że przynajmniej kilka razy było na odwrót, choćby w tych ostatnich miesiącach.

Zapamiętamy Małgosię jako bardzo serdecznego, ciepłego człowieka. Wielkiego artystę, ale przede wszystkim Człowieka...

Tekst ten jest wspomnieniem o Małgorzacie Szułczyńskiej, zaprezentowanym na antenie Polskiego Radia Pik w audycji "Śniadanie z muzami" tuż po śmierci poetki.
Piotr Salaber - muzyk i kompozytor, absolwent bydgoskiej Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego, w latach 1995-2001 kierownik muzyczny Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Był m.in. autorem muzyki do wierszy Małgorzaty Szułczyńskiej


KALENDARZ BYDGOSKI 2005
Wyd. Towarzystwo Miłośników Miasta Bydgoszczy, str. 257

Piotr Salaber

Początek strony


Wszelkie prawa zastrzeżone- copyright Piotr Salaber