Biografia
Kompozycje
Recenzje
Płyty
Mp3
video
Foto-Album
Kontakt




Kryterium prawdy
Bydgoski Informator Kulturalny, maj 2006r.

Kryterium prawdy
Z Piotrem Salaberem, kompozytorem muzyki teatralnej i nie tylko, rozmawia Tomasz Fąs.

- Co dobrego panie Piotrze?
- Ostatnio, na szczęście, jestem ciągle w biegu. Zbiegło mi się kilka ciekawych premier teatralnych, w różnych miastach. Począwszy od Teatru Współczesnego w Szczecinie, gdzie razem z reżyserem Andrzejem Bubieniem przygotowaliśmy „Męża i żonę” Fredry. Ścieżka dźwiękowa została wydana osobno na płycie i jest właściwie jazzującą muzyką w wykonaniu najlepszych polskich twórców tego gatunku. Ku mojemu zaskoczeniu, zaczęła funkcjonować niezależnie od spektaklu. Mniej więcej w tym samym czasie, w łódzkim Teatrze Nowym, razem z profesorem Janem Bratkowskim przygotowaliśmy „Nieprzyjaciela” (Julien Green). To taka troszkę zapomniana francuska proza o ogromnym ładunku intelektualnym. Myślę, że sięga spraw najważniejszych; Absolutu. Osobiście uważam, że obok wszystkiego innego, ten rodzaj literatury powinien pojawiać się częściej w teatrze. Poza tym pisałem muzykę do dziecięcego spektaklu w reżyserii Zdzisława Jaskuły: „Emil Rozrabiaka”. No, i jestem świeżo po premierze współczesnego przedstawienia „Masz być szczęśliwy” z udziałem Z Kucówny i Z. Wardejna, mówiącego o tym, że młodzi ludzie tęsknią za miłością, jaka była udziałem ich rodziców i dziadków. W tej chwili zaczynam pracę nad kolejnym spektaklem, znowu w Łodzi, tym razem w Teatrze Powszechnym. Będzie to przedstawienie oparte na piosenkach Jonasza Kofty.
- Jak zapatruje się pan na coraz to nowe pomysły i nurty we współczesnym teatrze?
- W teatrze nadal pozostaje jedno podstawowe kryterium – kryterium prawdy. Albo widz siada i przeżywa prawdziwe emocje, podobnie jak aktorzy na scenie, albo nie i wtedy magia pryska. Forma, czy tekst jest mimo wszystko kwestią drugoplanową. Dlatego wiele nowych nurtów w teatrze po prostu mi nie odpowiada. Pewne rzeczy można powiedzieć w bardziej kulturalny sposób. Zwykle współpracuję wyłącznie z przyjaciółmi, toteż nie zdarzyło mi się odmówić pracy nad jakąś sztuką, ale na pewno miałbym duże opory przed dziełami np. niemieckich brutalistów.
- Czy łatwo panu dostosować się do oczekiwań dzisiejszej publiczności?
- To jest pytanie o granice kompromisu. Zakładając sytuację skrajną, kiedy twórca całkowicie nie zważa na publiczność, jesteśmy skazani na niepowodzenie. Bardzo często coś takiego dzieje się ze współczesną muzyką poważną. Kompromis, na który możemy pójść, zwłaszcza w teatrze, to zagęszczenie ilości bodźców, docierających do widza. Kiedyś można sobie było pozwolić na długi monolog, dziś trzeba go jakoś wzbogacić, bo sam w sobie nie przykuje wystarczającej uwagi. Paradoks współczesnych czasów polega na tym, że muzykę coraz częściej traktujemy, jak tapetę i to właśnie, między innymi, tępi naszą wrażliwość.
- A co poza teatrem?
- Wszystko wskazuje na to, że pod koniec lipca, w ciechocińskim kościele, uda nam się kolejny raz wykonać Missa Mundana, moją mszę do tekstów Małgosi Szułczyńskiej. Chciałbym też skorzystać z obecności ponad 100 wykonawców i od razu po koncercie nagrać płytę; chyba, że uda się zarejestrować sam koncert w odpowiedniej jakości. Prawykonanie tego utworu odbyło się w dramatycznych okolicznościach, w niecałą dobę po śmierci Ojca Świętego i wszystkim wykonawcą towarzyszyły wówczas ogromne emocje. Przyznam, że bardzo bliskie jest mi boecjuszowskie, choć wywiedzione z antycznej Grecji rozumienie muzyki jako odwzorowania ładu i harmonii, panujących we Wszechświecie. Choć Musica Mundana jest dla nas, śmiertelników niedościgłym wzorem, to właśnie przy pomocy abstrakcyjnego języka muzycznego możemy próbować się do tego ideału zbliżyć.
- Dużo się ostatnio mówi o sposobach osiągania sukcesu. Jaki jest sposób na sukces Piotra Salabera?
- Wydaje mi się, że jednak praca. W branży muzycznej osiągnięcie sukcesu w dużej mierzej jest uwarunkowane perfekcją wykonania. Choć oczywiście dużą wagę odgrywa też spotkanie odpowiednich ludzi w odpowiednim momencie. Ktoś mi, bardzo dawno temu powiedział: wybierz dowolną dziedzinę życia, daj sobie dziesięć lat na zdobycie doświadczenia i… przy drobnej dozie talentu to po prostu musi wypalić.

Początek strony


Wszelkie prawa zastrzeżone- copyright Piotr Salaber